poniedziałek, 25 marca 2013

6. Teraz się zabawimy.


Rozdzial6:
Siedział na skórzanej kanapie w gabinecie, który dobrze zapamiętał podczas ostatniej wizyty. Kiedy tu był ostatnio podłoga i ściany nagle ustąpiły, a on o mało co nie dostał zawału serca. Teraz jednak nic takiego się nie stało. Dziwiło go tylko to, że podczas snu można przenieść się w inne miejsca, nie czuć się zmęczonym ani praktycznie nie czuć nic.
Rozluźnił się i upił łyk zimnej herbaty. Zaczął zastanawiać się czy w Niebie nie mają ciepłych napojów. Gdy podano mu herbatę ona była już zimna. Jednak woreczek musiał być zalany gorącą wodą, bo inaczej napój, by się nie zaparzył. Teraz tylko pozostawało pytanie dlaczego on dostał zimną.
-Herbata ci nie smakuje?- Zapytał Bóg wchodząc do gabinetu- Nie pytaj skąd wiem, bo ja wiem wszystko. Nauki z pierwszego roku idą w niepamięć, tak?- Zapytał z uśmiechem na lekko pomarszczonej twarzy. Ubrany w jasnozieloną długą szatę okręcaną na prawej ręce wyglądał niczym bogowie greccy w mitologiach. Brakowało mu tylko złotego pioruna, by wyglądać jak Zeus.
-To mało istotne. Dlaczego znowu tu jestem?- Zapytał odkładając szklankę na drewniany stolik stojący obok kanapy.
-Dlatego, że widzę, że pojawił się pewien kłopot na twojej drodze do spełnienia zadania jakie Ci poleciłem.- Usiadł obok Toma i pstryknął palcami, a przed nim ukazał się w powietrzu obraz Gerarda Morgensterna prowadzącego samochód.
-Co on ma do tego wszystkiego?- Zapytał rozkojarzony starając się wymyślić samemu odpowiedź. Spojrzał jeszcze raz na chłopaka za kierownicą. Nie miał pojęcia co może być z tym chłopakiem nie tak. Wyglądał jak każdy zbuntowany nastolatek. Nosił czarne ubrania,  miał czarne włosy sięgające uszu oraz ciemne oczy. Właśnie, pomyślał, oczy. Jego oczy są całkowicie czarne. Stwierdził przyglądając się postaci na ekranie.
-Dobrze myślisz. Musisz na niego uważać. On może zniszczyć nasz plan.- Dodał poważnie Bóg pstrykając kolejny raz palcami sprawiając, że wszystko zniknęło.

Stał na jej podwórku i jak ostatni bandyta rzucał w jej okno kamykami. Uśmiechną się sam do siebie wiedząc jak to głupio wygląda. Teraz, w czasach kiedy wszyscy mają telefony on stoi i rzuca kamykami w okno, by dziewczyna wyszła do niego. Mógłby po postu do niej zadzwonić ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. Sam dokładnie nie wiedział dlaczego.
Zauważył ruch w pokoju na górze, a po chwili zasłona się odsłoniła, a on ujrzał tą piękną istotę, którą tak bardzo chciał zobaczyć. Dziewczyna otworzyła okno i wyjrzała przez nie uśmiechając się do chłopaka stojącego na podjeździe.
-Wejdź. Rodziców nie ma w domu- Zawołała zadowolona poczym zamknęła okno.
Gerard zgodnie z poleceniem wszedł do domu Jenny. Skierował się od razu na górę do jej pokoju. Doskonale pamiętał drogę do tego pokoju. Po imprezie zaniósł niezbyt nadającą się do samodzielnego chodzenia dziewczynę. Otworzył drzwi na końcu korytarza i wszedł do środka.
Jenny siedziała na kanapie z książką w ręku. Spojrzała na chłopaka gdy tylko ten pokazał się w pokoju.
-Fajnie, że jesteś.- Uśmiechnęła się wskazując chłopakowi miejsce obok siebie- Siadaj.
-Moja słodka Janie- Ucałował dziewczynę w czoło i zajął miejsce na wolnym kawałku kanapy. Zabrał dziewczynie książkę, którą luźno trzymała w prawej ręce. Obrócił ją parę razy i przyjrzał się okładce, na której widniał jakiś, jak podejrzewał, magiczny wisiorek z różowym kamieniem w środku. Uśmiechną się szeroko do dziewczyny, która nie wstając z ciemno różowej kanapy na kolanach podeszła do niego chcąc zabrać mu książkę. Próbowała wyrwać ją z jego ręki ale nie dała rady.
Gerard roześmiał się widząc i czując starania dziewczyny, by odebrać mu książkę. Zamiast ją jej oddać trzymał ją jeszcze mocniej. Gdy znudziła mu się ta zabawa wyrzucił książkę na podłogę i przyciągną Jenny do siebie. Obejmował ją obydwoma rękami w talii.
-To tylko książka- Stwierdził całując ją w czoło.
Dziewczyna w odpowiedzi spojrzała na niego groźnie.
-Ale to bardzo dobra książka.- Stwierdziła obrażona na co Gerard roześmiał  jeszcze bardziej się.
-Jeśli tylko będziesz chciała to kupię ci całą bibliotekę.- Przytrzymał ciemnowłosą gdy ta chciała się wyrwać z jego uścisku, by podnieść książkę.- Zostań tu. Niech leży- Spojrzał w kierunku otwartej książki.
Jenny przestała w końcu walczyć o podniesienie książki i wygodnie usadowiła się w  ramionach chłopaka.

Z samego rana obudził ją głośno piszczący budzik. Usłyszała cichy jęk obok siebie i spojrzała w tamtą stronę. Zamrugała szybko powiekami ze zdziwienia. Jej serce tłukło się w piersi, a ona siedziała zdrętwiała na łóżku. Obok niej spał Gerard. Z jego miny wynikało, że było mu tu wygodnie, bo ciągle miał delikatny uśmiech na twarzy.
Jenny dotknęła ręką rozpalonych policzków i wycofała się gwałtownie z łóżka. Patrzyła przez chwilę z przerażeniem w oczach aż wreszcie chłopak się obudził. Jego ciemne włosy potargały się, a on rozbawiony spoglądał na nią jakby zrobiła właśnie najgłupszą rzecz w życiu.
-Nigdy nie spałaś z chłopakiem?- Zapytał Gerard opierając się na łokciu. Jego spojrzenie utkwione było w zawstydzonej dziewczynie stojącej naprzeciwko łóżka.
-Gerard.. ja- Nie miała pojęcia co powinna teraz powiedzieć. Skłamać, że sypiała z wieloma chłopakami, by pokazać, że wcale nie jest taka święta i grzeczna za jaką on ją miał. Zdecydowała, że powie prawdę. Stała jeszcze przez chwilę w milczeniu nie potrafiąc spojrzeć na leżącego na łóżku chłopaka. Podniosła spojrzenie, gdy poczuła ciepłą dłoń na ramieniu. – Nigdy nie byłam tak blisko z chłopakiem- Szepnęła zawstydzona. Nie znosiła opowiadać ludziom o sobie, o swoich emocjach czy uczuciach. Czuła, że jest zarumieniona na całej twarzy. Było jej gorąco i duszno.
-Cieszy mnie to.
Usłyszała spokojny i ciepły głos Gerarda. Chłopak otulił ją ramieniem. Miał na sobie to samo ubranie co wczoraj. Pachniał jak zwykle swoimi wyrazistymi perfumami. Jenny spojrzała na jego bladą twarz i uśmiechnęła się widząc spokój w oczach chłopaka. Wyciągnęła rękę w kierunku jego głowy i poprawiła chłopakowi jego potargane włosy, a on, by się odwdzięczyć ucałował ją w czoło.
Dziwnie czuła się jadąc z Gerardem Morgensternem do szkoły. Widziała, że wszyscy będą na nich patrzeć. Najdziwniejsze było to, że ciągle martwiła się jak Tom na to zareaguje. W głębi serca z jakiegoś dziwnego powodu pragnęła, by młody kleryk był o nią zazdrosny. Wiedziała jednak, że jest to absurdalne pragnienie, gdyż Tom poświęcił swe serce Bogu, a nie jej. Nie miała u niego żadnych szans i nie mogła mieć do niego o nic pretensji.
Kiedy czekała na ciemnowłosego w samochodzie, pod jego mieszkaniem, zastawiała się jak teraz to wszystko będzie wyglądać. Zaczęła umawiać się z Gerardem i pozwala chłopakowi spać w swoim łóżku obok siebie. Nie przeczyła, że nie miło było obudzić się koło przystojnego nastolatka ale nie mogła dopuścić, by doszło miedzy nimi do czegoś więcej. Rodzice wybaczyliby jej dużo rzeczy, ale na pewno nie to, że spała z jakimś nowo poznanym chłopcem. Czuła jednak, że chłopakowi nie zależy na tym, by zaciągnąć ją do łóżka, bo gdyby tak było to miał już dwie okazje i z żadnej nie skorzystał.
Uśmiechnęła się do swojego odbicia w bocznym lusterku samochodowym. Teraz wreszcie życie zaczynało się jej układać. Przedtem nie miała nic. Była sama, pominięta przez Boga, a teraz spotyka się z chłopakiem, który ją kocha i nie myśli tylko o jednym. Poprawiła włosy i wyjęła gumkę do włosów. Związała ciasno włosy na czubku głowy i czekała cierpliwie aż Gerard wróci do auta. Nie minęło więcej niż pięć minut, kiedy drzwi samochodu otworzyły się, a ciemnowłosy z łobuzerskim uśmiechem wskoczył na fotel kierowcy. Chłopak bez słowa odpalił silnik i ruszyli w kierunku szkoły, do której oboje uczęszczali.
-Nudziłaś się?- Zapytał Gerard widząc znudzone spojrzenie dziewczyny.
-Troszkę- Odparła wykręcając głowę w drugą stronę tak, by chłopak nie mógł patrzeć na jej twarz. Postukała nerwowo palcami w drewniane oparcie na łokieć przy drzwiach. Patrzyła jak ulica i domy coraz szybciej się rozmazują. Denerwowała się tym co stanie się dzisiaj w szkole. Nie chciała słuchać za plecami gadania, że to ta co umawia się z tym satanistą. Gerard już miał taki przydomek w szkole katolickiej. Skrzywiła się na myśl o tym jak teraz ją będą nazywać. Na pewno nie będzie to nic miłego. Dziewczyny zawsze mają gorzej, wymyśla się dla nich straszne przezwiska i okropnie wulgarnie nazywa się je za plecami.
A co jeśli nauczyciele zadzwonią do jej rodziców, by zapytać czy wszystko z nią w porządku, bo umawia się z dziwnym chłopakiem, który jak mówią, je koty i odprawia czarne msze na cmentarzu. Tego wszystkiego można było nasłuchać się w szkole o Gerardzie. Tom jej to wszystko powiedział nie szczędząc nawet odrobiny złego słowa. W pierwszej chwili zszokowało ją to, że nawet w takiej szkole jak ta są takie okropne plotki, ale później doszła do wniosku, że wszyscy jej zazdroszczą.
Podjeżdżając na parking zobaczyła Toma stojącego obok swojego samochodu. Wokoło niego zgromadzeni byli uczniowie wyraźnie wsłuchani w słowa kleryka. Gerard zaparkował na ostatnim wolnym miejscu i wysiadł, by otworzyć Jenny drzwi. Pomógł wysiąść jej z auta. Objął ramieniem i przeprowadził obok znajomych ze szkoły. Zanim zdążyli wkroczyć na chodnik prowadzący do drzwi szkoły usłyszeli za sobą głos Toma.
-Jenny! Zaczekaj  muszę z tobą porozmawiać.- Kleryk wydawał się zmieszany widokiem dziewczyny z Gerardem. Zanim jednak ona zdążyła coś powiedzieć  ciemnowłosy odezwał się.
-Zostaw ją w spokoju kretynie.- Warknął wściekły Gerard.
Jenny nie do końca wiedziała, dlaczego chłopaka tak zdenerwowało to, że kleryk chciał z nią porozmawiać, ale jej się to podobało. Każda dziewczyna chciała, by jej chłopak bronił ją i okazywał publicznie jak ważna jest dla niego. Jeszcze lepiej było, gdy chłopak był zazdrosny, bo to oznaczało, że mu zależy i szczerze kocha.
-Pozwól jej samej zdecydować, czy chce ze mną porozmawiać. Nie możesz podejmować za nią wyborów. Nie jest twoją własnością.- Tom przez cały czas uporczywie przyglądał się dziewczynie.
-Wiesz, wydaje mi się, że klerycy nie powinni podrywać dziewczyn. To chyba wbrew przepisom  ustalonym przez waszego Boga. Nie mam racji?- Zapytał ale nie czekał na odpowiedź tylko odwrócił się w stronę szkoły i ruszył w jej kierunku razem z Jenny.
Dziewczyna zanim weszła do szkoły, odwróciła się w kierunku Toma. Spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem i zniknęła w głębi budynku.

W głowie szumiało mu od wypitego alkoholu i zażytych narkotyków. Szedł chwiejnym krokiem w dobrze znanym mu kierunku. Trzymał równie pijaną dziewczynę jak on za rękę. Ciągną ją ulicą, na której stała ich wspólna szkoła. Uśmiechał się pod nosem, a w drugiej ręce trzymał klucze do pewnego budynku. Ukradł je sprzątaczce, gdy tylko ta upuściła pęk kluczy zawieszonych na cienkim sznureczku. Odgarnął włosy z czoła i spojrzał na dziewczynę wlokącą się z tyłu.
Nie mógł zaprzeczyć, że ta dziewczyna nie była piękna. Była śliczna, zupełnie jak ze snu ale wiedział, że to nie jego sen. Jenny jest dobra, zbyt uczciwa dla niego. Godząc się być z nim musiałaby zejść z drogi dobra i przejść na stronę zła. Nie miał pojęcia, czy dziewczyna byłaby gotowa to dla niego zrobić. Teraz może i tak, bo nie zdawała sobie sprawy ze swojej przeszłości, ale co będzie później? Co będzie, gdy nadejdzie odpowiedni czas i pozna prawdę o sobie? Czy go wybierze? Nie, nie wybierze. Szepnął jego umysł, a on mocniej ścisnął rękę dziewczyny. Muszę tylko wykonać swoje zadanie. Janie, słodka Janie. Ona nigdy nie będzie moja, nie na zawsze. Może teraz przez te parę dni przez, które jeszcze tu będę ona będzie ze mną ale później nie ma na to szans. Zacisnął w pięści posrebrzany kluczyk, który zaczął wbijać mu się w skórę. Ona jest poza moim zasięgiem. Muszę tylko zrobić to co trzeba.
Poczuł jak po dłoni spływa mu stróżka krwi. Wytarł ją nerwowym ruchem o czarne spodnie.
-Chodź Jenny! Nie mamy czasu- Krzyknął pociągając rękę ciemnowłosej. Ta drobnymi kroczkami podbiegła do chłopaka, a ten objął ją czule ramieniem.- Teraz się zabawimy.- Kąciki jego ust powędrowały w górę, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Wyjął z kieszeni dwie pary białych, lekarskich rękawiczek i jedną z nich podał dziewczynie.- Załóż je- Rozkazał z zadowoleniem zakładające swoje rękawiczki po czym włożył kluczyk w stare, masywne, drewniane drzwi. Otworzył je jednym popchnięciem i zaczekał aż Jenny najpierw przekroczy próg. Następnie, gdy wszedł do ciemnego pomieszczenia ręką na ścianie wymacał włącznik światła. Gdy tylko zapaliły się boczne lampy ujrzał zmęczoną Janie opartą o ścianę w białym kolorze.
-Co tutaj robimy?- Zapytała dziewczyna z ciężkością w głosie.
-Nic skarbie. Po prostu teraz będziemy się dobrze bawić.- W jego głosie słychać było nutkę rozbawienia.

Stała zdenerwowana pod szkołą z ciężkością wdychając powietrze. Ręce jej się trzęsły na samą myśl o tym co wczoraj zrobiła. Wczorajszej nocy postąpiła wbrew sobie, zasadom które miała wyznaczone, i których chciała przestrzegać do końca życica. Gerard zbyt naciskał, by mogła odmówić. Nie mogła sprawić mu zawodu, nie jemu. Za bardzo go kochała i uwielbiała. Mimo tego, że miała wyrzuty sumienia i wiedziała, że źle postąpiła nie mogła obwiniać o wszystko chłopaka. To była jej decyzja. Co prawda nie była wtedy w stanie zbyt trzeźwo myśleć ,ale nie było z nią najgorzej. Mogła powiedzieć nie, ale tego nie zrobiła. Chciała pokazać Gerardowi jak bardzo jej na nim zależy, że zrobi dla niego wszystko, dosłownie wszystko czego tylko będzie chciał.
Poczuła jak czyjeś ręce silnie obejmują ją i pociągają lekko do tyłu. Uśmiechnęła się na tyle ile potrafiła, by nie pokazać jak bardzo żałuje tego co stało się wczoraj w nocy. Gdyby chłopak się tego domyślił byłby bardzo zawiedziony.
-Moja piękna Janie.- Gerard ucałował dziewczynę w policzek przytulając do siebie.
-Cześć- Szepnęła słabo. Powinna bardziej się postarać z udawaniem. Bała się, że teraz chłopak zacznie się wypytywać, dlaczego jest smutna, i czy to nie ma związku z wczorajszą nocą. Ale co ona mu wtedy odpowie, że żałuje wszystkiego i chciałaby cofnąć czas? Takie słowa nie wchodziły w grę.
-Coś jest nie tak- stwierdził chłopak obracając dziewczynę w swoją stronę- Tylko nie kłam- dodał widząc, że dziewczyna otwiera usta, by coś powiedzieć.
-Gerard, przepraszam, przepraszam ale ja.. ja muszę wszystko powiedzieć. Nie mogę tak żyć. To co się wczoraj stało.. to.. to nigdy nie powinno było się stać, ani teraz ani w przyszłości, rozumiesz?- Głos drżał jej coraz bardziej z każdym wypowiedzianym słowem. Po policzku popłynęły jej łzy, łzy bólu i rozpaczy. Co prawda nie chciała płakać, nie chciała pokazać jak bardzo wszystkiego żałuje ale nie potrafiła się powstrzymać. 
-Nie, Janie nie! Nie możesz tego zrobić. Nikt ci w to nie uwierzy kochanie. Zmarnujesz sobie i mnie życie, a do tego jeszcze rodzicom. Czy jedna noc jest tego warta? Czy twoje sumienie jest tego warte?- Zapytał starając się obudzić w dziewczynie racjonalne myślenie. Pogładził jej włosy chcąc pokazać, że wcale nie jest na nią zły mimo tego, że było zupełnie odwrotnie.
Jenny patrzyła głęboko w spokojne oczy chłopaka. Uśmiechał się on do niej łagodnie sprawiając, że w sercu poczuła spokój, który przygłuszył wyrzuty sumienia.
-Teraz już nic nie powiesz, prawda?- Zapytał ale nie czekał na odpowiedź tylko wprowadził dziewczynę do szkoły.


Siedział w swoim pokoju przy biurku. Przeszukiwał papiery, które zabrał ze szkoły w poszukiwaniu czegoś o swoim wrogu. Teraz już nawet nie bał się nazwać go swoim wrogiem, teraz miał pozwolenie Boga i wiedział, że to co zaplanuje uda się. Musiał tylko znaleźć coś dzięki czemu chłopaka wyrzucą ze szkoły. Dzięki temu oddali się on od dziewczyny, którą ma chronić i nie będzie zagrażał jej świętości i niewinności.
Podniósł głowę, gdy tylko jasne światło rażące go w oczy rozbłysło w jego pokoju. Bóg stał na środku pokoju w jasnobiałej, długiej szacie ze sterczącym kapturem na głowie. Jego wyraz twarzy był kamienny, a spojrzenie wyniosłe. Rozejrzał się po pokoju i usiadł w dużym beżowym fotelu stojącym koło okna.
-Stoi tu od tych pamiętnych lat. Wiesz o czym mówię prawda?- Zapytał Bóg spoglądając w stronę Toma, który właśnie podnosił się z krzesła przy biurku.- Ona zawsze siadała na tym fotelu.
-Wiem..  Dobrze wiesz, że wiem więc  po co pytasz? Przecież wiesz wszystko.- Czuł, że traci nad sobą kontrolę z nie wiadomo jakiego powodu. Zacisną pięści i zagryzł dolną wargę. Obawiał się, że może powiedzieć to czego, by nie chciał.
-On tu jest!- Krzykną starzec zrywając się z fotelu.- Wyłaź stworze! Pokarz mi się na oczy! Nie bądź tchórzem!- Chodził po całym pokoju zaglądając we wszystkie najciemniejsze kąty.
-O czym mówisz? Nic nie rozumiem?- Zapytał już całkiem spokojny Tom. Uśmiechną się lekko podchodząc do szafki przy, której stał Bóg.
-Wysłannik Szatana tu był. Mącił Ci w głowie. Inaczej się zachowywałeś.- Stwierdził idąc w stronę fotelu, w którym wcześniej siedział.- Uciekł już. Nie ma odwagi stanąć przede mną. Twój rywal jest inny. On nikogo i niczego się nie boi. Musisz działać szybciej i dokładniej. Jenny Turner ci się wymyka chłopcze. 

____________________________________________________________________________
Witajcie, przepraszam, że tyle trwało dodawanie nowego rozdziału ale moje życie jest teraz w kompletnej rozsypce.. Nie wiem czy dam radę dociągnąć to opowiadanie do końca i chcę żebyście o tym wiedzieli. Chcę być z wami szczera. Zapewne osoby słuchające MCR dowiedziały się, że zespół się rozpadł a ich piosenka Demolition Lovers była moją inspiracją.. czuję teraz ogromną pustkę bo MCR uratowało moje życie już raz i mam nadzieję, że teraz też to zrobi. Boję się teraz każdego następnego dnia bo nie wiem jak sobie bez nich poradzę :/ Zawsze miałam tą świadomość, że oni są, że mieszkają gdzieś tam w New Jersey i tworzą dalej świetną muzykę.. 
Nie będę się rozpisywać o zespole bo i tak was to pewnie nie ciekawi. 
Nie wiem kiedy następny rozdział. 
To na tyle jeśli macie jakieś pytania albo chcecie mi coś powiedzieć to śmiało piszcie :) Mogę podać nawet swoje gg :) Szczególnie jeśli macie jakieś problemy bo doskonale wiem jak ważne jest to by się komuś wygadać :) Nie wstydźcie się :) 
Przyznam szczerze, że sama z chęcią pogadałabym z kimś ale nie mam z kim.. 
Trochę dramatycznie się robi więc już nie przedłużam. 

28 komentarzy:

  1. Jej jak ty to robisz? Pisz szybko, ciekawie i twoje części powieści są długie. Super! (Początek tylko nie przypadł mi jakoś do gustu, ale to nieważne)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dowaliłam z tą herbatą, nie??? :D ale jakoś nie miałam pomysłu żeby to zmienić a jakiś wstęp by się przydał :D
      Ojj zawstydzasz mnie tymi pochlebstwami :D

      Usuń
  2. swietny rozdział <33 jak zawsze, ale nad tym nie bd sie teraxz skkupiać ;(
    martwię sie o cb jezeli chcesz sie wygadać.. to napisz do mnie na gg 35002814 ;)) chętnie pomogę jeśli bd chciała ;))
    u mnie nn ;)) słyszłam o rzpadzie zespołu.. to bardzo smutneee -,-

    wzielonejtrawie.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za wsparcie :) przeżywam teraz dosyć ciężkie chwile i nie mam nawet z kim o tym pogadać :/

      Usuń
  3. Mmm robi się coraz ciekawiej!! Żałuję tylko, że nieczęsto tu wpadam, ale niedługo przerwa świąteczna, to nadrobię zaległości!
    A poza tym: uszy do góry! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak :) przerwa świąteczna dobrze wszystkim zrobi :) Jeśli się wyrobię to nawet w piątek dodam nowy rozdział :)
      Dziękuję za pozytywne myślenie :)

      Usuń
  4. Przeczytałam i mi się podobało.. Mam zaległości w ostatnim rozdziale i muszę teraz wszystko ogarnąc. Trochę nie mam czasuu le teraz nadrobie;p Too mi się podobało..
    Uuu mnie nn;)
    o-nim-dla-niego.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz to mogę ci streścić co mniej więcej się działo :) Domyślam się, że pewnie nie chce ci się tego wszystkiego czytać wiec jak coś to pisz :)
      Notkę oczywiście przeczytam jak bd miała troszkę czasu :) Właśnie wróciłam z zakupów i oglądam jednym okiem mecz a drugim patrzę co piszę :p

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przykro mi z powodu zespołu. A u mnie pojawiła się nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyrazy współczucia :)
      Na bloga na pewno zajrzę :)

      Usuń
  7. Jak zwykle, mnie ten rozdział ponownie zachwycił! Znalazłam tylko literówkę "uśmiechną", zamiast "uśmiechnął", ale to bez różnicy. Akcja ciekawa, długa, szybko się czyta... Przykro mi z powodu zespołu, ale mam nadzieję, że nie porzucisz pisania tego opowiadania, ponieważ wszytskie części są świetne i masz stałych oraz zaufanych czytelników. ;)
    Pozdrawiam! U mnie nn! ;DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję a miłe słowa :)
      Dzisiaj jest już trochę lepiej bo wmawiam sb, że oni jeszcze powrócą choć są na to marne szanse :/
      Własnie ta świadomość, że mam tylu wspaniałych czytelników powstrzymuje mnie przed zamknięciem bloga :)
      Oczywiście z chęcią przeczytam nową notkę u cb :)

      Usuń
  8. NightHunter jeżeli pragniesz zachęcam do pisania. Może uda mi się Ci pomóc : 35098108
    Nie pamiętam czy jest u mnie coś nowego, ale pewnie coś się znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za chęć pomocy :) Cieszę się, że chociaż tutaj są osoby którym na mnie zależy :) Oczywiście odezwę się jak najszybciej :)

      Usuń
  9. kochamy-chomiczkii.bloog.pl > "Herbata Ci nie smakuje?" - XDDDDDDD DOBREE XD rozdział jak zawsze... ZAJEBISTYY *-* Dlaczego skończyłaś w takim momencie? Chcę wiecej.. :DD A jeżeli chcesz to też mogę Ci podać moje GG. :3

    OdpowiedzUsuń
  10. kochana nie doszła do mnie zadna wiaodomsć na gg -,- wiesz co moze bd lepiej jak napiszesz do mnie na nr tel. :) mam z plus jak cos ;) 695 817 477 :) czekam na waidomość ;)

    wzielonejtrawie.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo bym chciała pogadać z tobą na GG ponieważ jesteś bardzo sympatyczną osobą niestety nie mam GG ani Skype bo mój komputer nie może mieć zainstalowanych tych programów.
    A przy okazji u mnie nowa notka i jak chcesz to wpadnij

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny, ale Ty to już wiesz, więc nie będę się zbytnio rozpisywać. Początek był fajny, bo inny. A ja lubię "inność". :D
    Mam jednak nadzieję, że dokończysz bloga.
    Gdybyś chciała pogadać, pisz na gg - 26055100.
    Lub jeśli wolisz na maila - jednaduszalindsey@gmail.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmh, bardzo ciekawy i pociągający ten rozdział.
    Kiedy kolejny? Kurcze, podoba mi się. :) hmm.

    Tymczasem zapraszam na nn :p

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie będę mówić nic więcej niż : " Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ;P"
    Pozdrawiam.;>

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój blog zaprasza cię do wywiadu. Na mój adres e-mail julitka1@uniwersytetdzieci.( poczta onet)

    OdpowiedzUsuń
  16. kochamy-chomiczkii.bloog.pl > Heej 2 dni i tyle komentarz.... *-*

    OdpowiedzUsuń
  17. mam takie poczucie że trochę cie zawiodłam.. to moje głupie gg prezpraszam ;(
    u mnie nn ;)
    Po za tym wesołych świąt ;)

    wzielonejtrawie.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej, masz też mnie. Jeśli masz ochotę też możemy pogadać.
    8014545
    <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Herbata ! Oh i jest mój Szary.
    'NIgdy nie spałaś z chłopakiem?' Ahh, cóż za bezpośredniość. Nie lubię Toma, ale to raczej nie powinno Cię dziwić.< Raaany ale Ci tu spamuję xd >
    Szary jej broni, cudowny jest. Z tą swoją spaczoną moralnością jest taki pociągający, a Jenny się mu nie oprze.

    Kisses,
    Isabella

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział tak jak poprzednie mi się podobał. Ja już sama nie wiem co mam pisać, no nic dodać, nic ująć :)
    Nie za bardzo wiem co takiego zrobiła Jenny tamtego wieczoru. Po co im były te białe rękawiczki. No ale może później się to wyjaśni. Gerard zachowuje się, jakby Jenny była jego własnością, za którą może decydować. Nie powinien się wtrącać w to, czy dziewczyna może pogadać z Tomem, czy nie. To tylko i wyłącznie jej sprawa i to ona powinna samodzielnie podejmować decyzje. Nie przepadam za tym gościem.
    Ale się wciągnęłam, lecę dalej :)
    Maarit

    OdpowiedzUsuń
  21. Twój blog jest super! :) - Większość osób na blogach daje jakieś marne małe rozdziały gdzie na serio mają mnóstwo pomysłów które boją się napisać. A ty tutaj w ogóle się nie przejmujesz że jakiś wnerwnięty wzorowy chrześcijanin zacznie ci pisać co o tym myśli <3 dlatego to takie świetne! ;)

    OdpowiedzUsuń