środa, 24 lipca 2013

11.Objawiłaś mu się i dlatego upadłaś..

Rozdzial 11:

Lekko zmartwiony wrócił do domu przed wieczorem.  Miał nadzieje, że jego dziewczyna już przemyślała wszystko i wyszła z łazienki, a teraz czyta spokojnie książkę na kanapie jak to zwykle robiła wieczorami, gdy nigdzie z nim nie wychodziła. Nacisnął klamkę drzwi prowadzących do mieszkania i ze zdziwieniem stwierdził, że są one dalej zamknięte. Otworzył je własnym kluczem i wszedł do środka. W mieszkaniu panowała cisza, a on z korytarza widział, że Jenny nie siedzi w salonie. Pełen złych przeczuć rzucił kurtkę na podłogę i poszedł do sypialni z nadzieją, że dziewczyna tam będzie jednak się pomylił. W kuchni również jej nie było, więc łazienka pozostawała mu tylko do sprawdzenia. W duchu wmawiał sobie, że dziewczyna gdzieś  wyszła i dlatego nie może jej znaleźć  w całym mieszkaniu.
Nacisnął klamkę od drzwi do łazienki, a ta nie ustąpiła, co oznaczało, że ktoś jest w środku.
-Kochanie otwórz. Musimy porozmawiać. Nie chcę byś była na mnie zła.
Zdziwiony tym, że dziewczyna nic nie odpowiedziała zapukał do drzwi.
-Jenny wszystko w porządku?! Jenny odpowiedz mi! Martwię się o ciebie!- Krzyczał kopiąc w drzwi nogą. Dziewczyna dalej nic nie odpowiedziała. Gerard odsuną się troszkę od drzwi i z całej siły kopnął w nie nogą, tak że wyłamał się zamek. Jego oczom ukazała się zapłakana dziewczyna siedząca skulona na środku łazienki z ponacinanymi i zakrwawionymi nadgarstkami.
-Cholera! Jenny coś ty zrobiła?! Ty jesteś poważna?! Chciałaś się zabić?! Ależ ty jesteś głupia!- Ukląkł przy niej, a ona tylko płakała jeszcze bardziej. Dotarło do niego, że chyba na tą chwilę zbyt ostro potraktował dziewczynę. Teraz powinien jej pomóc, opatrzyć rany i zaprowadzić do łóżka, by odpoczęła, a nie krzyczeć na nią.- Przepraszam kochanie, przepraszam.- Przytulił Jenny do siebie, ale ta tego nie odwzajemniła. Poczuł, że ją traci. Przez swoje głupie i szczeniackie zachowanie doprowadził ją do stanu krytycznego. Ona chciała się zabić przez niego, przez złe słowa jakie do niej kierował.
Pociągnął dziewczynę do góry i poprosił, by siadła na brzegu wanny. Sam obrócił się do niej tyłem i zaczął szukać wody utlenionej, opatrunków i bandaży. Uśmiechnął się spokojnie do dziewczyny chcąc dodać jej otuchy, ale chyba mu nie wyszło, bo ta daje siedziała ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Gerard uniósł jej dłoń do góry, tak by mieć dobry widok na rany, które Jenny sobie zrobiła. Polał je wodą utlenioną. To samo zrobił z drugą ręką. Obie później opatrzył i zabandażował.
-Wszystko już będzie dobrze, kochanie.- Ucałował dziewczynę w czoło, a ta przyciągnęła go do siebie i mocno wtuliła się w jego ramiona. Pogładził ją po plecach i głowie.
-Przepraszam..- Szepnęła załamującym się głosem i jeszcze mocniej tuliła się do chłopaka.
-Nie masz za co przepraszać. To wszystko moja wina. Myślałem, że będziesz silniejsza zupełnie tak jak wtedy.. Nie płakałaś, nic nie robiłaś. Stałaś i patrzyłaś, a później odeszłaś. Zostawiłaś mnie.- W jego głosie zabrzmiała gorycz wywołana przez wspomnienia, które wolałby wymazać ze swojej pamięci.- Musisz odpocząć.- Rzekł po chwili ciszy, gdy uświadomił sobie, że to co przed chwilą pomyślał wydostało się z jego ust. Cieszył się, że dziewczyna nie zwróciła na to uwagi, bo teraz nie był dobry moment na tłumaczenie jej tego wszystkiego. Tym bardziej ona nie potrzebowała już więcej zmartwień i kłopotów. Dobrze wiedział, że Jenny już ma mętlik w głowie, a to czego by się dowiedziała o nim i o sobie wcale nie poprawiłoby jej sytuacji.
Pomógł wstać dalej płaczącej dziewczynie i zaprowadził ją powoli do sypialni. Pomógł jej położyć się na łóżku.
-Zostać z tobą?- Zapytał, a ta kiwnęła głową.
Położył się obok niej i przytulił ją mocno do siebie pozwalając, by zasnęła w jego objęciach.

Obudziła się niezbyt świadoma tego, co stało się wczorajszego dnia. Wszystko przypomniało jej się, gdy zobaczyła białe bandaże, w które owinięte były jej nadgarstki. Westchnęła głośno i rozejrzała się po pokoju. Gerarda nie było z nią w łóżku, a dobrze pamiętała, że położył się razem z nią, a wcześniej zajął się nią. Powoli dochodziło do niej to, że bardzo głupio postąpiła wczoraj podcinając sobie żyły. A co jeśli Gerard teraz ją zostawi, bo stwierdzi, że nie chce być dłużej z dziewczyną, która jest psychiczna? No bo która normalna dziewczyna podcina się? Kto normalny się samo okalecza?
Przestraszona tym, że Gerard ją zostawi zerwała się z łóżka i chwiejnym krokiem wyszła na korytarz. Nie czuła się zbyt dobrze. Była słaba i bledsza niż zwykle. Widocznie straciła całkiem dużo krwi. Zajrzała do łazienki, bo była najbliżej sypialni, ale chłopaka w niej nie było, tak jak w całym mieszkaniu jak się później okazało, gdy Jenny zaczęła go szukać.
Odszukał swój telefon komórkowy w torebce i zadzwoniła do chłopaka, ale odezwała się tylko sekretarka. Usiadła zdenerwowana na kanapie i mocno ścisnęła telefon w  ręce.
Może przesadza z tym martwieniem, ale musiała wiedzieć, że Gerard ją nie zostawi po tym, co stało się wczoraj, że dalej są razem i to co jej obiecał dalej jest aktualne. Miała nadzieję, że chłopak za chwilę wejdzie głównymi drzwiami z siatką ciepłych bułek w ręku i powie, że był w piekarni po świeże pieczywo, a ona przytuli go mocno i przestanie się zamartwiać, że jest z inną. Szansa, że scenka, którą ułożyła sobie w głowie się wydarzy była nikła, bo Gerard nigdy nie wychodził po pieczywo. Wszystko zamawiał przez Internet. Pracownik piekarni zawsze o godzinie ósmej przywodził pieczywo i zostawiał je w szczelnie zamkniętych pojemnikach, bo takie dostał polecenie od Gerarda. Zanim wprowadziła się do niego Jenny nikt nie odbierał tego pakunku wcześniej niż o jedenastej.
Spojrzała na zegarek. To było dziwne, że chłopak wstał tak wcześnie, bo była dopiero dziesiąta. Zjadła szybkie śniadanie czując się coraz gorzej. Siedząc na kanapie czuła jakby wszystkie siły uchodziły z niej. Następnie ubrała się w biały top, bluzę, która zakrywała bandaże na jej nadgarstkach, czarne trampki i czarne rurki. Włosy rozczesała i pozostawiła rozpuszczone. Ciągle nie była przyzwyczajona do swojego nowego wyglądu z włosami spoczywającymi na jej ramionach. Zawsze miała je związane wysoko prawie na czubku głowy, bo taki był wymóg szkoły, do której wcześniej chodziła. Włosy rozpuszczała, bo Gerard ją taką wolał. Jej było to obojętne.
Zamknęła drzwi na klucz, gdy wyszła z mieszkania. Przy śniadaniu dokładnie przemyślała gdzie pójdzie szukać Gerarda. Było tylko jedno miejsce, w którym, jak myślała, on może się znajdować jeśli dalej jest jej niewierny. W głębi serca pragnęła, by nie było go tam, gdzie zmierzała. Chciała, by okazało się, że chłopak będzie już w domu, gdy ona wróci i opowie jej gdzie był, a ona wtedy stwierdzi, że zachowała się bardzo głupio i nieufnie szukając go u tej dziewczyny.
Pełna obaw, ale również nadziei zapukała do drzwi dziewczyny, z którą ostatnio widziała swojego chłopaka. Jej serc biło jak oszalałe. Nie przemyślała tego, co zrobi jeśli będzie tam Gerard. Czy powinna zrobić mu awanturę, że znowu ją zdradza, czy wyjść i wrócić do jego mieszkanie, spakować wszystkie rzeczy i.. i co? Nie miała gdzie wrócić, nie miała gdzie zamieszkać w razie czego. Jednak nie mogłaby zostać z nim, gdyby znowu ją okłamywał. Chociaż.. wtedy pod szkołą, gdy wyprowadził ją siłą z lekcji powiedziała mu, że gdyby jej powiedział o tym, że spotyka się z inna dziewczyną, ale ona nic dla niego nie znaczy, może by to zaakceptowała. Ale czy teraz też byłaby na to gotowa? Wtedy cierpiała, bo czuła, że go straciła i chwytała się każdej możliwości, by pokazać chłopakowi jak bardzo ją zranił i ile ona poświęciłaby dla niego, gdyby tylko znała prawdę. Wtedy brakowało jej go i może dlatego myślała, że taki układ by jej opowiadał. A co jeśli to wszystko by się ziściło? Czy ona miała szansę przetrwać w takim trójkącie? Czy w ogóle chciała w niego wstępować?
-Słucham?- Zapytała kobieta otwierająca drzwi. Patrzyła bardzo długo na Jenny z lekko otwartymi ustami zupełnie tak jakby ją już znała i była pod wrażeniem tego jak teraz wygląda. Jenny również odniosła wrażenie, że skądś zna tę dziewczynę.
-Przepraszam, że cię nachodzę, ale szukam mojego chłopaka, Gerarda Morgensterna.- Zaakcentowała słowo mojego dając dziewczynie do zrozumienia, że to ona jest dziewczyną Gerarda i jeśli nic o niej nie wiedziała, to chłopak ją oszukiwał.
-On jest twoim chłopakiem?- Zapytała z niedowierzaniem.- Znowu..- Szepnęła opierając się o drzwi. Wyglądała tak jakby martwiła się o to, że Jenny chodzi z Gerardem, co było zupełnie niedorzeczne. Powinna być wściekła, bo chłopak ją oszukał i wykorzystał, a ta tylko pokręciła głową z niedowierzaniem.- Jak możesz w ogóle chodzić z  kimś takim?!- Zapytała oburzona.
-O co ci chodzi? Przecież sama z nim spałaś!- Powiedziała to głośniej niż by chciała.
-Skąd o tym wiesz?- Zapytała przerażona- Ten narcystyczny dupek ci o tym powiedział?
-Sama was widziałam..- Stwierdziła kręcą głową.- Jest on tu czy nie? Śpieszę się.- Skłamała, bo chciała wyciągnąć informację, po którą przyszła.
-Sama sprawdź.- Zaproponowała blondynka i usunęła się z przejścia, by Jenny mogła wejść do mieszkania.
Wbrew pozorom w środku było całkiem przytulnie. W salonie stała mała kanapa w ciemną kratkę, a naprzeciwko niej stolik, a dalej szafka z telewizorem. Z drugiej strony kanapy przy ścianie stało całkiem spore łóżko, a obok niego jedna szafka nocna. W pokoju panował lekki półmrok. W tym pomieszczeniu Gerarda na pewno nie było. W kuchni, która zawierała meble z różnych kolekcji również nie było chłopaka podobnie jak w łazience.
-Przepraszam, że przeszkodziłam- Powiedziała Jenny kierując się w stronę drzwi, ale zatrzymała się przy szafce z telewizorem zanim blondynka się do niej odezwała.
-Nie dziwię się, że go tutaj szukasz. Też nie wierzyłabym chłopakowi po zdradzie.- Powiedziała to całkiem przyjaźnie.- Jestem Scarlett. Coś się stało?- Zapytała, gdy Jenny się nie odezwała tylko dalej stała wpatrzona w jakieś zdjęcie stojące na szafce.
-Wiesz gdzie będzie teraz Gerard?- Zapytała z lekko zmieszaną miną. Chciała zapytać Scarlett o co innego, ale nie wiedziała, czy jej wypada. I tak już nachodzi ją w domu i przeszukuje jej mieszkanie w poszukiwaniu niewiernego chłopaka, co było niedorzeczne.
-Pewnie w swojej firmie. Często rano tam chodzi.- Uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Gerard ma firmę?- Zapytała zdziwiona, bo nie miała o tym fakcie pojęcia.
-No tak. A skąd miałby mieć pieniądze na te samochody, mieszkanie i bogate życie? Myślałam, że wiesz, ale Gerard pewnie stwierdził, że nie jesteś jeszcze gotowa, by o wszytki wiedzieć.- Powiedziała łagodnie siadając na kanapie.- Długo przyglądałaś się jakiemuś zdjęciu na mojej szafce. Kogoś ci przypomina ta kobieta?- Zapytała, a Jenny wyczuła jakby nutkę nadziei w głosie blondynki.
Na zdjęciu była szeroko uśmiechnęła dziewczyna o bladej cerze i niebieskich, anielskich oczach. Uśmiechała się w ten sam sposób co Jenny. Miała taki sam łuk brwiowy i niezbyt głęboko osadzone oczy z lekko pulchnymi policzkami. Jedyne co odróżniało ją od Jenny to kolor włosów, który był jasnego blond.
-Ona wygląda tak jak ja..- powiedziała cicho niepewna tego co mówi. Przecież Scarlett może stwierdzić, że już kompletnie jej odbiło.
-Racja, bo to jakby twoja cześć.- Stwierdziła z uśmiechem.- Nie rozumiesz?- Zapytała widząc tępy wyraz twarzy Jenny.- To twoja matka, Jenny.- Uśmiechnęła się.- Jak również moja- Dodała po chwili.- Jestem twoją siostrą, a kobieta na zdjęciu to nasza matka. Zmarła razem z naszym ojcem podczas Wielkiej Wojny Nieba i Piekła. Byli bardzo szczęśliwi ze sobą. Mama bardzo kochała tatę.- Cały czas uśmiechała się łagodnie jakby chciała przekonać dziewczynę stojąca naprzeciwko ze zdziwieniem wypisanym na twarzy, że nie żartuje.
Jenny uśmiechnęła się niepewnie, a po chwili zaśmiała się zupełnie zdezorientowana.
-Nie chciałabym być niegrzeczna, ale chyba brałaś coś albo właśnie czegoś nie wzięłaś.- Stwierdziła lekko krzywiąc się. Scarlett musiała zapomnieć o jakiś lekach, dzięki którym nie gada takich głupot.
Dziewczyna przestała się uśmiechać i spojrzała poważnie na swoją teoretyczną siostrę, która siedziała dalej z lekkim uśmiechem jakby słowa, które Jenny przed chwilą do niej skierowała, wcale jej nie obraziły.
-Usiądź obok mnie. To co ci powiem.. możesz w to nie uwierzyć, ale to prawda. Gerard wszystko potwierdzi. Siadaj.- Zawołała dziewczynę obok siebie.- Wiem, że mi nie wierzysz, ale naprawdę jestem twoją siostrą, a to nasza matka.- Wskazała na zdjęcie, które dalej stało na szafce.- Jesteście do siebie takie podobne. Musisz mi uwierzyć.
-Dobrze.. powiedzmy, że wierzę..- Powiedziała niepewnie. Będzie musiała porozmawiać poważnie z Gerardem o tym wszystkim.
-Wiesz.. nasi rodzice byli Aniołami i my też. Ja upadłam i ty też..
Jenny patrzyła na Scarlett z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia. Zaczęła się bać, że jak tak dalej pójdzie to dziewczyna zacznie biegać z nożem po domu i biedzie chciała złożyć ją w ofierze.
-Kiedy byłam Aniołem byłam opiekunką pewnego małego zagubionego w życiu dorosłych chłopca o czarnej czuprynie i pięknych brązowych oczach. Patrzyłam jak dorasta i jak cierpi każdego dnia bardziej. Błagałam Boga, by temu chłopcu nie przydarzało się już nic złego, ale tego ciągle spotykały nieszczęścia. Najpierw umarł jego ojciec, który wcale nie była dla niego dobry, a matka po jego śmierci spotykała się z wieloma mężczyznami nie zapewniając chłopcu bezpieczeństwa i miłości na jakie zasługiwał, bo był wtedy niewinny.. ile on mógł mieć lat? Sześć, siedem? W końcu uciekł z domu. Spotkał złe towarzystwo, na które nie miałam wpływu. Nie mogłam nic poradzić w starciu z trzema wysłannikami Szatana, którzy zaczęli się nim interesować. Po jakimś czasie, gdy on dorósł, miał 17, lat jego matka.. odeszła- wciągnęła z sykiem powietrze jakby samo wspomnienie sprawiało jej ból.- Nie było nocy żeby on nie płakał po tym wszystkim, było w nim tyle rozpaczy, tyle goryczy, cały świat go olewał i mścił się na nim. Nie mógł znaleźć dobrej pracy, ukończyć szkoły, został sam bez rodziny, a ja nie mogłam nic zrobić. Kilka dni po jego osiemnastych urodzinach, które spędził sam przy butelce wódki zawołał mnie. Błagał bym się mu objawiła, bo chce zrozumieć, dlaczego życie tak się toczy, dlaczego nic mu nie wychodzi.. zrobiłam to.. pokazałam mu się, a on wtedy.. tak bezczelnie zaśmiał mi się prosto w twarz mówiąc, że właśnie..Och- Jęknęła, a po jej policzkach spłynęły łzy. Przetarła je ręką i była gotowa, by dalej kontynuować swoją opowieść.- On przeszedł na stronę Szatana.. Stał się Wysłannikiem Piekła. Ja zostałam pozbawiona skrzydeł i wygnana na ziemię żeby wszystko odpokutować, ale Bóg  o mnie zapomniał. Teraz już nic nie zrobię, by wrócić do Nieba jako Anioł. Zostanę tu, na ziemi na zawsze. Wiele razy mnie odwiedzałaś w tym mieszkaniu, wiesz? Pewnie nie pamiętasz. Ty też upadłaś. Zostałaś wygnana. Ale wcześniej poznałaś mojego podopiecznego. Zakochałaś się w nim, a on w tobie. Wszystko byłoby inaczej gdybyś ty nie była Aniołem Niebios, a on Wysłannikiem Piekła. Zostawił cię byś nie cierpiała przez niego i obiecał, że pewnego dnia cię odzyska. Ty dostałaś po kilku tygodniach swojego pierwszego podopiecznego. Miałaś siedemnaście lat. Po ukończeniu dziewiętnastu lat już się nie starzejemy- Dodała. Jenny siedziała wsłuchana w historie, którą Scarlett jej opowiadała. Była zafascynowana tym, że być może, jeśli dziewczyna nie jest szalona, była kiedyś Aniołem.- Tom.. miał na imię Tom. Teraz z tego co wiem pracuje w szkole katolickiej. Jeszcze uczy się w seminarium, jego matka to Margareth.. och nie pamiętam nazwiska.
-Przez niego upadłam? – Zapytała wyraźnie zdziwiona. Już wiedział o kogo chodzi Scarlett. Znała przecież tego chłopaka i nawet się z nim całowała, ale jakoś nie paliła się do tego, by się do tego przyznać.- Jak to się stało?
-Miał chyba wtedy siedemnaście, czy osiemnaście lat. Przejęłaś go po tacie, który już był martwy..- przerwała na chwilę, by sprawdzić reakcję siostry. Ta siedziała lekko zdziwiona, ale widać było, że czeka na kontynuacje opowieści.- Chłopak był mądry i bardzo wierzący. Matka od małego szykowała go do tego, że zostanie księdzem. Nie chciałaś przyznać, ale zakochałaś się w nim.. może nie tak jak w moim byłym podopiecznym, ale coś do niego czułaś. Wiedziałaś doskonale, że to zakazane, ale i tak mu się ukazałaś kiedy o to poprosił, a co gorsze.. całowałaś się z nim..
Jenny poczuła jak żołądek się jej ściska. Już wcześniej kochała w pewien sposób Toma, co przestraszyło ją bardzo. Wtedy też doskonale wiedziała, że nie może się z nim całować, a i tak zrobiła to zupełnie tak jak ostatnio, gdy była w jego domu ,po tym jak wyszedł z łazienki, pocałowała go. Popełniała te same głupie błędy.
-Później Bóg wyrzucił cię z Nieba, ale nie na zawsze. Masz szansę tam powrócić jeśli będziesz chciała. Nie wiem jednak w jaki sposób. Teraz wiesz już prawie wszystko i liczę na to, że przyjmiesz moja propozycję zamieszkania ze mną. Przeniesiemy się z tego miejsca. Zostaw tego podłego sukinsyna, bo ze znajomości z nim nic dobrego nie wyniknie. On nie jest odpowiednim chłopakiem dla ciebie Janie.
-Mam na imię Jenny.- Poprawiła ją lekko zdenerwowana.
-Jako Anielica nazywałaś się Janie.- Uśmiechnęła się.- Zostaniesz ze mną prawda?
-Raczej nie  i nie pytaj dlaczego, bo to wiadome- Scarlett jednak nie wiedziała, bo zrobiła głupią minę.- Sypiałaś z moim chłopakiem! Już nie pamiętasz?!- Zapytała wściekała. Wstała z kanapy.- To była najgłupsza propozycja jaką słyszałam! Kochanka mojego chłopaka chce żebym z nią zamieszkała!
-Przepraszam.. gdybym wiedziała, że go znasz.., że znowu jesteście razem to miedzy nami nic by nie było..- Powiedziała wyraźnie zasmucona faktem, że zraniła najbliższą jej sercu osobę.
-Daruj sobie.- Wyszła z domu trzaskając drzwiami.

Gerard Morgenstern leżał na kanapie czytając czasopismo motoryzacyjne. Uwielbiał szybkie samochody o dynamicznym kształcie. Mógł sobie pozwolić na każdą nowinkę w tej dziedzinie. Było bogaty, pieniędzy miał jak lodu i nie musiał się niczym martwić.. no prawie niczym. Jego plan w końcu zmierzał ku finałowi. Nic teraz nie mogło zmienić stosunku Jenny do niego. Zrobił wszystko tak ,jak powinien i tłumaczył sobie, że dziewczyna nic dla niego nie znaczy i jest z nią tylko z przyczyn, o których wiedziały tylko nieliczne istoty. Młody kleryk już się domyślił o co chodziło i chciał odciągnąć od niego Jenny, ale serca tak łatwo się nie oszuka, a on miał świadomość, że dziewczyna szczerze go kocha i on też odwzajemniał to uczucie mimo tego, że nie chciał się do tego przyznać nawet w duchu.
Uśmiechnął się, gdy jego dziewczyna weszła do mieszkania. Nie wyglądała na zadowoloną. Była wściekła, ale i wyczerpana, dalej osłabiona po tym, co stało się wczoraj. Gerard jak nigdy czuł się winny za jej nieszczęście i brał na siebie odpowiedzialność za to, że zmusił dziewczynę do tak desperackiego kroku.
Podniósł się z kanapy szykując się na awanturę, ale dziewczyna zamiast zacząć krzyczeć na niego usiadła na miejscu obok i wpatrywała się w jego  bezwyrazową twarz.
-Kochanie, coś się stało?- Zapytał spoglądając na nią, a on uśmiechnęła się. Jej oczy wydawały się być przemęczone.
-Byłam u tej dziewczyny, z którą.. się spotykałeś ostatnio, kiedy poprzednio byliśmy razem.- Zauważył na jej twarzy wyraz bólu, gdy wspomniała o dziewczynie. Kolejny cios jaki on jej dostarczył. Zaczynał powoli żałować tego, że zadał tyle cierpienia tej dziewczynie, cierpienia, na które ona nie zasługiwała, bo ona potrzebowała tylko miłości i wiele dla niej poświęciła. Co oczywiście było kluczowe dla jego interesu.
-Tak? Dlaczego u niej byłaś. Obiecałem ci, że już nie będzie nikogo po za tobą.- I tak było. Nie kłamał. Na te parę dni mógł się poświęcić, bo nagroda będzie o wiele lepsza. Ale czy naprawdę robił to tylko dla późniejszych korzyści? Dobrze jednak wiedział, że oszukiwał się właśnie tak myśląc.
-Wiem.. ale.. przepraszam.. nie było cię rano, a ja tak strasznie się bałam..- Po jej policzku spłynęła łza.
Ona naprawdę go kochała. Gerard poczuł ucisk w sercu. Jego mała Janie znowu płakała. Bolało go to, ale nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą.
- Tak bardzo bałam się że znowu jesteś z nią.. Przepraszam. Powinnam ci zaufać.- Spojrzała na niego z błaganiem w oczach jakby oczekiwała, że on coś teraz powie.
 Milczał. Nie wiedział, co miałby powiedzieć w tej sytuacji.
- Wiedziałeś, że ona. Scarlett jest moją siostrą?- Zapytała wbijając w niego wzrok.
Nagle poczuł, że nie ma czym oddychać. Patrzył nieruchomo na dziewczynę z zaczerwionymi oczami i starał się zachować kamienną twarz. Jednak tego się nie spodziewał. Nie wiedział, że ta głupia dziwka Scarlett wyśpiewa wszystko swojej młodszej siostrzyce. Nie było mu to na rękę. Mógł teraz stracić wszystko, na co tak ciężko pracował.
Zastanawiał się, co jeszcze blond włosa powiedziała siostrze. Jeśli wyjawiła jej całą prawdę to będzie bardzo źle dla niego. Będzie musiał się tłumaczyć dlaczego wcześniej niczego nie powiedział, a nie chciał tego robić. Potrzebował czasu żeby wymyślić jakąś dobrą bajeczkę, w którą dziewczyna uwierzy.
-Tak, wiedziałem- Przyznał w końcu po chwili ciszy. Dziewczyna odetchnęła głośno wyraźnie zasmucona.- Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej, ale nie chciałem mącić ci w głowie.
-Nie chciałeś mącić mi w głowie?! Gerard.. spałeś z nią.. zdradzałeś mnie z własną siostrą dobrze o tym wiedząc.- Dziewczyn z trudem łapała powietrze, była przerażona, wściekła i załamana.
-Janie.. źle to wygląda wiem.. ale zapomnijmy o przeszłości. Mówiłem już że teraz nie będzie nikogo oprócz ciebie. To co było z nią.. to wszystko z innymi dziewczynami to już nie ważne.- Powiedział przekonująco i objął ramieniem płaczącą dziewczynę.
Czuł się winny jej łez i nic na to nie mógł poradzić. Myślał, że już dawno jest pozbawiony ludzkich uczuć, ale jednak nie. Jenny rozpaliła je na nowo.
-Janie.. – Powtórzyła tuląc się do piersi chłopaka.- Czyli to wszystko, co mówiła Scarlett jest prawdą.- Stwierdziła z powagą przestając płakać.
-Zależy też co takiego mówiła.
-Powiedziała mi, że jestem Anielicą i że moim podopiecznym był Tom. To znaczy dokładnie tego nie powiedziała, ale sam domyśliłam się tego. Podobno przez niego upadłam..- Jenny spojrzała na Gerarda niepewnie.
-Tak, to prawda. Byłaś Anielicą i.. kochałaś się w.. w tym.. w Tomie.- Odchrząknął. Nie znosił tego chłopaka za wszystko, co zrobił.- Objawiłaś mu się i dlatego upadłaś.. podobno nawet się całowaliście..- Powiedział lekko zirytowany.
 Wiedział doskonale, że to prawda, ale samo to, że wszystko opowiedział dziewczynie zgodnie z faktami było dla niego dużym wysiłkiem. Wiele ryzykował pozwalając jej poznać prawdę.

-Bóg zesłał cię do ciała małej dziewczynki, która żyła w bardzo religijnej rodzinie, bo miał nadzieję, że się nawrócisz. Ale tak się nie stało- Uśmiechnął się triumfalnie obejmując dziewczynę Ciągle wierzył, że to on wygra i raz na zawsze pozbędzie się tej dziewczyny, która wystarczająco zamąciła w jego sercu, ze swojego życia. 


Witajcie drodzy czytelnicy :) Myślałam że w wakacje bd mieć więcej czasu jednak tak nie jest. Przepraszam że tak rzadko dodaję rozdziały, ale postaram się to zmienić, bo opowiadanie już prawie się kończy. Przewiduję jeszcze góra 5-7 rozdziałów :)
Przepraszam również jeśli jakieś błędy pojawiły się w tym rozdziale, ale jakoś za specjalnie nie chce mi się ich sprawdzać kiedy za zewnątrz taka piękna pogoda :) 
Dziękuję za tak liczne odwiedziny i za tyle pięknych komentarzy, które zostawiacie :)
Witam serdecznie nowych czytelników :)
Zapraszam was wszystkich na mojego drugiego bloga gdzie już niedługo dodam pierwszy rozdział : this-is-where-we.blogspot.com

33 komentarze:

  1. Kurcze! Kurcze! Co za część! Jenny... Anielicą? Woow! Tyle rzeczy wyszło na jaw... I ten Gerard, jak on mógł ją zdradzać z jej własną siostrą?! Nieźle. Jestem zniecierpliwiona na cd! :) :O

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, super, super zajebiste zaczęłam czytać i nie chciałam przestać, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Czekam na cd :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczę no w koncu się ruszyłaś z tym rozdziałem ;)
    aby 5 góra 7 ? ;) na 2 blooga wchodzę ;)
    a to opowiadanie fajne, ciekawe ile tym razem bedziesz mnie trzymać w niepewnosci ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęka mi opadła, kiedy się dowiedziałam, że Jenny była anielicą :D I w momencie mi się przypomniał prolog, nawet nie skojarzyłam podobnych imion. Nawet nie wiesz, jaka jestem ciekawa, czy dziewczynie uda się przejść na tą dobrą stronę, czy zostawi Gerarda? Mam nadzieję, że nie pozwolisz długo na siebie czekać, bo nie wytrzymam w tej niepewności. Co do stylu rozdziału to muszę przyznać, było sporo literówek, ale zazwyczaj brakowało tylko końcówki :) Muszę przyznać - wciągnęłam się jeszcze bardziej, niż ostatnio. Nie mogę uwierzyć, że będzie jeszcze tylko 5-7 części. Czuję rozwiązanie zagadki i finał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że tak szybko skojarzyłaś sobie te dwa fakty :) Zastanawiałam się właśnie czy ktoś sobie przypomni prolog :)
      Co do literówek to prawda jest taka, że jak czytam to co napisałam to ich nie widzę zwyczajnie, nie wiem dlaczego tak. Najgorsze jest to, że nawet w Wordzie nie podkreśla mi błędu.

      Usuń
    2. Nie przejmuj się z tymi literówkami też tak jest :) Wstawiam opowiadanie, jestem pewna, że nie ma literówek, a później wszyscy piszą, że zawsze czegoś brakuje :)

      Usuń
  5. Hej. Ś-W-I-E-T-N-E !!! Dziewczyno, masz ogromny talent. Pozazdrościć.
    Już jakiś czas temu podejrzewałam, że Jenny miała jakieś powiązania z tą anielicą z prologu Janie. No bo wiedziała dużo o Tomie, mimo, iż wcześniej go nie znała. Jej chłopak Gerard ciągle do niej mówił Janie, a nie jej prawdziwe imię. Co było podejrzane. Co do niego, to od razu skapowałam, że on musi być wysłannikiem diabła. Ale nigdy bym się nie spodziewała, że dziewczyna, z którą zdradził Jenny, będzie jej siostrą. Tu był kompletny szok. Dziewczyna też w to nie mogła uwierzyć. Zresztą nie dziwię się. No bo jak tu inaczej zareagować, jak ktoś ci mówi, że byłaś aniołem i w ogóle różne inne rzeczy. Od razu sobie można pomyśleć, że ta osoba na głowę upadła, albo się czegoś naćpała. Ale Gerard wszystko potwierdził, co powiem, zaskoczyło mnie trochę. Jestem bardzo ciekawa, co teraz zrobi Jenny, co postanowi. Jak to się wszystko zakończy.
    Szkoda, że zbliżamy się do końca. No, ale cóż, nic nie trwa wiecznie :( Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo coś tak czuję, że będzie się działo. Życzę duużo weny. Ściskam, Maarit :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak miłe słowa :) Bardzo cieszę się, że odkryłaś to powiązanie między Jenny a Janie. Wydaje mi się, że opowiadanie jest dosyć intrygujące i pełne tajemnic, które już się rozwiązują :)
      Szczerze to nie mam pojęcia właśnie czy będzie nawet 5 rozdziałów. Wydaje mi się że zawyżyłam ilość :/
      Dziękuję również za tak piękny i długi komentarz :)

      Usuń
    2. Hej. U mnie pojawił się nowy rozdział. Jak będziesz miała ochotę, to wpadaj. Zapraszam :)
      love-of-accident.blogspot.com

      Usuń
  6. jak mi się świetnie to czytało :)
    czekam na resztę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku ! Boski rozdział ! ^^
    Kompletnie mnie zaskoczyłaś tym, że Jenny była Anielicą, a Scarlett to jej siostra O.o
    Nowego bloga już obczaiłam :]
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pod wrażeniem ! Niesamowity rozdział, w życiu się czegoś takiego nie spodziewałam. :)
    Tyle tych aniołów się teraz zrobiło :D
    A tak na serio, to ja chcę więcej niż 7 rozdziałów. Och, i mam nadzieję, że Janie spotka się ze Scarlet, wszystko sobie wyjaśnią i razem dokopią Gerardowi. I że Jenny wreszcie przejrzy na oczy.
    ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiedziała mu część swej historii i powiedziała, by zaczekał. Zrobił coś za szybko i się przestraszyła. Myślę, że Twój tytuł można by również przyporządkować do takiego wątku. Wątku z "Usłane różami". Liryk powiazany z filmem już na moim blogu, zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeśli tak sądzisz to pewnie tak :) Na Twojego bloga już zaglądam :)

      Usuń
  10. niesamowity rozdział *.*
    zapraszam : )

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej ;* jak fajnie, że nowy. U mnie pewnie na dniach, bo kończę pisać ;D
    Jenny była Anielicą, Scarlett to jej siostra ? Trochę mnie to zaskoczyło. Mimo to mam nadzieję, że Jenny zmądrzeje i przejrzy na oczy. Szkoda, że zostało tak mało rozdziałów. Zaraz wejdę na nowego ;* Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, niesamowite to co piszesz!! ;3 Bardzo mi się podoba jak zawsze, wpadnij do mnie na nn ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze :) aleee ale ja chce żeby dobro wygrało :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Tym razem poruszamy wątki z komedii romantycznej "Masz wiadomość", czyli takiej wcześniejszej "Samotności w sieci". Zapraszam do nowych notek, versemovie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie nowy :d

    smak-uczucia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Zostałaś nominowana do pewnego wyróżnienia zapraszam (poprzednia notka)!

    http://w-zwierciadle-refleksji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ostatnio zastanawiałam się właśnie o co chodzi z tym prologiem, bo jakoś nie było punktu odniesienia w dalszych rozdziałach, a tu bum i wszystko się wydało :D Trudno teraz będzie się Jenny albo raczej Janie pogodzić z siostrą, która spała z jej chłopakiem :o Ale liczę że może jej wybaczy i zemszczą się na Gerardzie. Tylko tak żeby było więcej niż 5-7 rozdziałów bo co ja ze sobą wtedy zrobię? ;) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja droga nie wiedziałam gdzie Cię poinformować więc robię to tutaj. Jest na mojej stronie nowy wiersz, a na drugiej nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  19. no masz straszne zaległoisci.. ;/ ale jak wrócisz to po krótce nadrobisz;) póki co korzystaj z wakacji:*

    OdpowiedzUsuń
  20. Piszesz bajecznie! Ta czcionka jest najlepsza do opowiadań i schludnie się czyta. Kolorystyka oczywiście dobrana, a nagłówek super! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! Nie za krótki, a zarazem nie za długi. Pozdrawiam, a w wolnych chwilach gdy skończyć pisać opowiadanie i zasiądziesz przy komputerze z cieplutką herbatką to zapraszam do siebie (:

    OdpowiedzUsuń
  21. u mnie nn ;)
    wzielonejtrawie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. u mnie nn :)
    wzielonejtrawie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam.Bardzo ciekawy blog. Zapraszam serdecznie do mnie i byłabym wdzięczna za zostawienie komentarza : http://www.otherviki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Zasłużyłaś na to :) Więcej informacji u mnie, na love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń