Rozdzial 12:
Patrzyła przez chwilę w milczeniu
na czarnowłosego chłopaka. Czuła, że jakaś części jej serca i rozumu nie chce
już wiedzieć nic więcej na temat jej pochodzenia, ale druga część nalegała, by
dowiedzieć się wszystkiego.
Gerard patrzył na nią z lekkim
uśmiechem. Wyglądał jakby chciał dodać jej otuchy, ale wcale tak się nie
działo. Jenny czuła się teraz bardziej samotna niż kiedykolwiek indziej. Wcale
nie powinna tak się czuć. Teraz kiedy dowiedziała się, że ma siostrę, która,
gdy Jenny była w jej mieszkaniu, wydawała się nią przejmować, ma przy sobie
ukochanego chłopka, który.. no właśnie, który spał z Scarlett wiedząc, że jest
ona jej siostrą.
Wyminęła szybko Gerarda zanim ten
zdążył złapać jej rękę i pobiegła do sypialni. Przekręciła w drzwiach kluczyk i
oparła się o nie po czym zsunęła się z płaczem na podłogę.
Odpalił silnik swojego czarnego
BMW i z piskiem opon ruszył w stronę zachodniej części Los Angeles. Widoki zza bocznych okien
rozmazywały się pod wpływem prędkości jego jazdy. Był wściekły. Myślał, że uda
mu się jakoś przeciągnąć Jenny na swoją stronę i sprawi, że zapomni o tym, że
ma siostrę. Chciał, by ona ją znienawidziła, a on wyszedł na niewiniątko.
Nie udało mu się to więc musiał
spróbować teraz innego sposobu. Musi zniechęcić Scarlett do Jenny, to jego
jedyna szansa. Miał świadomość, że siostra jego dziewczyny podczas tego ważnego
momentu będzie razem z nimi wszystkimi i będzie starała się przekonać Jenny do
zmiany decyzji i porzucenia drogi, którą on jej oferuje. Coś takiego nie
wchodziło w grę. Nie po to tyle się męczył, by jedna Upadła Anielica zepsuła
jego plan.
Wszedł ostro w zakręt na jednej z
bocznych uliczek autostrady biegnącej koło miasta. Znajdował się już niedaleko
celu swojej podróży.
Najbardziej w tym wszystkim
denerwowało go to, że on kochał Jenny zbyt mocno, by dobrze ocenić, co będzie
dla niej lepsze. Pragnął jej tylko dla siebie nie zważając na to, co będzie z
nią później. Miłość podobno zaślepia, jego też to spotkało. Gdzieś w głębi
umysłu słyszał głos, że Jenny nie poradzi sobie w nowym miejscu, które sama
wybierze pod jego wpływem, ale on go zignorował, wiedząc, że skutki tego
wszystkiego mogą być straszne dla dziewczyny.
Zaparkował samochód w tym samym
miejscu co zawsze, gdy tu przyjeżdżał. Wysiadł z auta poprawiając wymiętą
koszulę od jazdy samochodem. Założył jasnobrązowe pilotki i ruszył w stronę
małego szarego domku na obrzeżach Los Angeles.
Bez pukania wszedł do środka domu
i skierował się do salonu, gdzie spodziewał się, że zastanie złotowłosą
dziewczynę.
-Scarlett!- Zawołał radośnie jakby stęsknił się za nią.-
Jesteś… ach.. nawet nie wiesz jakich strasznych słów chciałbym użyć w stosunku
do ciebie, ale bycie dżentelmenem mi na to nie pozwala.- Uśmiechnął się
złośliwie.
-Ty i dżentelmen?
Hyyymm.. nie wydaje mi się. Jesteś skończonym idiotą!- Dziewczyn, która do tej
pory czytała książkę na kanapie zamknęła ją i podeszła do chłopaka stojącego w
przejściu między salonem a korytarzem. Miała zacięty wyraz twarzy, a jej usta
drżały.- Wykorzystałeś ją! Jesteś podły! Janie przecież nic ci nie zrobiła!
Zraniłeś ją i to bardzo! Założę się, że wiedziałeś o wszystkim i perfidnie to
wykorzystałeś! Co, chciałeś mieć zabawę?! Przelecieć dwie siostry, które
praktycznie o sobie nie wiedzą?! Mam nadzieje, że jesteś zadowolony z siebie!-
Po policzku dziewczyny spłynęły łzy.
Gerard wcale jej nie żałował, bo była nikim, mimo tego co
wcześniej ich łączyło, jeszcze przed tym wszystkim. Teraz to nie miało
znaczenia. Może i powinien czuć na sobie ciężar błędów i krzywd jakie
wyrządził, ale nie potrafił. Jedyną osobą, do której żywił uczucia była jego
Janie, tylko ona się teraz liczyła.
-Nie powinno cię to obchodzić czy jestem z tego zadowolony
czy nie, bo nie byłoby sprawy gdybyś jej o wszystkim nie powiedziała! Przez
ciebie może mnie znienawidzić! Nic nie rozumiesz! Jesteś…- Powstrzymał się
przed podniesieniem głosu na dziewczynę. Jakby nie patrzeć bardzo długo
pracował na swoje imię, a teraz przez Scarlett i jego jedno niepowodzenie może
wszystko stracić.
-Gerard, posłuchaj mnie.- Powiedziała blondynka już całkiem
spokojnie.- Nie niszcz jej życia, zostaw ją w spokoju. Dam ci wszystko co
chcesz, tylko zostaw ją.- Patrzyła na niego poważnie z bólem w oczach.
-Wszystko czego chcę to Janie.- Wstrzymał oddech, gdy uświadomił sobie co powiedział. Przyznał
się, że ją kocha i mimo tego, że Scarlett mogła odebrać to jako, że Jenny jest
dla niego jak trofeum dla zwycięscy, to on wiedział, co czuje jego serce, które
nagle odżyło. Kochał tą dziewczynę z całej siły i musiał to zaakceptować.
Odzyskał oddech i umysł, który do tych czas zaprzątała mu
jego miłość do dziewczyny, z którą chodzi.
-Powiedz mi do cholery dlaczego jej o wszystkim
powiedziałaś?! Wszystko było prawie idealne dopóki ty się nie wtrąciłaś! Chcesz
teraz udawać dobrą siostrę?! Przecież doskonale wiedziałaś co między nami było!
Gdy Jenny się tego dowie.. – Zagroził patrząc jak źrenice Scarlett się zwężają.
Trafił w jej czuły punkt. Teraz może nią manipulować do woli.
-Gerard.. przestań. To i tak nie ma już znaczenia. Ona
musiała poznać prawdę. Byłam jej to winna, za to wszystko co się stało.-
Spuściła głowę i wbiła wzrok w ziemię.
-Nie udawaj skruszonej. A może jesteś zazdrosna o to, że to
Jenny jest ze mną a nie ty?- Zapytał z szyderczym uśmiechem i czekał na reakcję
Upadłej.
Nie musiał jednak długo czekać, bo blondynka natychmiastowo
podniosła głowę i spojrzała wściekle na
chłopaka uderzając go otwartą dłonią w policzek.
Gerard tyko dotknął piekący policzek dłonią i uśmiechną się
szeroko. Wyprowadził dziewczynę z równowagi tymi słowami, czyli coś musi być na
rzeczy.
-To raczej ty chcesz zniszczyć jej życie, bo tak szybko o
wszystkim zapomniała i zakochała się w swoim podopiecznym!- Krzyknęła
chłopakowi w oczy i odwróciła się szybko nie chcąc kontynuować dłużej tej
rozmowy.
-Przysięgam ci, że stanie ci się coś cholernie złego jeśli
Janie mnie teraz zostawi!- Zagroził i wyszedł z domu Scarlett rozwścieczony.
Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że Janie tak o wszystkim
zapomniała i oddała swoje serce temu zidiociałemu klerykowi.
Musiał teraz wrócić do domu i wyjaśnić wszystko z Jenny.
Musiał jej opowiedzieć o tym, jak to było, gdy była Anielicą.
Wybrał najkrótszą z możliwych tras do domu. Pędził przez
miasto nie zwracając uwagi na sygnalizacje świetlną, czy jakiekolwiek inne znaki
drogowe. Było mu obojętne czy zabije kogoś czy potrąci. Miał teraz o wiele
poważniejsze sprawy na głowie.
Zaparkował samochód zajmując dwa miejsca parkingowe. Wysiadł
z niego i pośpiesznie wbiegł do ogromnego apartamentowca. Nie czekał na windę
jak to zwykle robił tylko wbiegł po schodach byle jak najszybciej dostać się do
swojego mieszkania. Lekko zdyszany zatrzymał się przed drzwiami zanim je
otworzył. Poczekał aż jego oddech się wyrówna. Po chwili wszedł do mieszkania.
Jenny siedziała wyprostowana na kanapie trzymając w rękach
swój telefon. Gerard poczuł jej wrogie spojrzenie, gdy tylko przekroczył próg
drzwi. Dziewczyna wstała podeszła do niego i wymierzyła mu siarczysty policzek.
Chłopak lekko odwrócił głowę, by opanować swoją złość. Już drugi raz tego dnia
dostał w twarz i to od obu sióstr. Zacisnął dłonie w pięści i zagryzł lekko
dolną wargę. Zamknął oczy, by dziewczyna nie widziała jego rozzłoszczonego
spojrzenia. Musiał teraz uważać na każdy swój ruch. Wziął głęboki wdech i po
chwili podniósł głowę i spojrzał spokojnym wzrokiem na Jenny.
-Jesteś straszny.. okłamałeś mnie- Powiedziała nie podnosząc
głosu.- Dobrze wiedziałeś, że to moja siostra, a z nią spałeś.
-Jenny, kochanie.. Chcę ci to wszystko wytłumaczyć.- Poczuł
się bezsilny pierwszy raz odkąd pamięta. Zawsze miał jakiś plan awaryjny i cało
wychodził z najtrudniejszych sytuacji. Teraz jednak nic nie będzie takie
proste. Nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć dziewczynie, jak się
wytłumaczyć z tego, co zaszło między nim, a jej siostrą.- Ze Srcarlett.. już ci
tłumaczyłem, że to była tylko zabawa. Bardzo szczeniackie zachowanie. Liczyłem
na to, że zrozumiesz. Przepraszam, wiem, że to, co się stało jest cholernie złe
i ciężkie do zaakceptowania, czy jakiegokolwiek pojęcia, ale proszę cię,
zapomnijmy już o tym. Nie chcę cie stracić, rozumiesz?- Zapytał przybliżając
się do niej. Dziewczyna patrzyła w jego ciemne oczy jak zahipnotyzowana. Ujął
jej twarz w dłonie. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek- Nie mogę cię
stracić.- Szepnął i ponownie ją pocałował.
-Gerard..- Szepnęła pociągając chłopaka za kołnierzyki jego
koszuli.- To boli, ale chcę, by wszystko było tak jak dawniej.- Odwzajemniła
jego pocałunek.
Poczuł jak dziewczyna oplata swoje ręce wokoło jego szyi, a
przy tym lekko pociąga go w stronę ich sypialni. Jenny tak zamąciła mu w głowie
swoim zapachem, dotykiem i pocałunkami, że nie myślał o tym co robi w tej
chwili. Z łatwością podniósł ją na rękach pozwalając na to, by oplotła nogi
wokoło jego ciała i zaniósł ją do sypialni delikatnie kładąc ją na łóżku.
Leżał na łóżku z uśmiechem na twarzy głaszcząc nagie plecy
dziewczyny, która spała na jego klatce piersiowej. Pierwszy raz jakakolwiek
dziewczyna sprawiła, że zapomniał o całym świecie, o tym kim jest. Nie szukał u
niej tylko zabawy, ale głównie namiętności i miłości. Otrzymał ją i mimo tego,
że był w lekkim szoku jeszcze po tym, co się stało tej nocy, był zadowolony.
Jedyne, co zakłócało mu spokój to myśl o tym do czego
doprowadziła jego chęć posiadania Jenny. Czuł, że dziewczyna może go
znienawidzić, odepchnąć, ale nie mógł się teraz wycofać. Musiał dokończyć to co
zaczął.
Z czasem dziewczyna przyzwyczai się do nowego życia i będzie
szczęśliwa jeśli będzie odczuwała cokolwiek. Większość osób z jego rasy nie
odczuwa żadnych emocji, zupełnie niczego. To byłoby najgorsze, co mogłoby
spotkać Jenny. On by utracił miłość swojego życia. Pamiętał każdy szczegół ich
pierwszego spotkania, pierwszy pocałunek i to gdy został sam. Nie czuł się
wtedy dobrze.
Nie ruszając się z miejsca sięgnął po telefon i zdzwonił do
pewnego mężczyzny. Gdy skończył rozmowę z niepokojem spojrzał na śpiącą
dziewczynę. Przestał czuć jej oddech na skórze. Jej klatka piersiowa przestała
się unosić. Spojrzał na zegarek. Za dziesięć minut będzie godzina dwudziesta
czwarta.
-Za wcześnie- Szepnął zdenerwowany i delikatnie potrząsnął
dziewczyną.- Jenny obudź się, Jenny.- Mówił już głośno, ale dziewczyna nie
reagowała. Nie czuł nawet pulsu w jej nadgarstku.
Hej kochani :* Jestem straszna, wiem.. zaniedbuję bloga i czytelników, ale się staram tego nie robić. Ostatnio, tydzień temu wróciłam do Polski i powiem szczerze, że nie jest dobrze.. ciągle ktoś czegoś ode mnie chce. Jako, że wróciłam każdy chce się ze mną zobaczyć, a mi brakuje czasu przez to na bloga.
Więc tak zacznę od tego najważniejszego czyli przeprosin. Przepraszam jeśli nie skomentowałam u kogoś notki. Proszę podać mi link do niej to z chęcią nadrobię zaległości. Przepraszam również za to, że tyle czasu musieliście czekać na rozdział, który również nie jest doskonały i na 100% są w nim błędy :(
To teraz takie małe ogłoszenia. W związku z tym, ze niedługo zaczyna się rok szkolny nie będę miała już praktycznie wcale czasu na pisanie i zastanawiam się nad zawszeniem mojego drugiego bloga, ale spokojnie. Jeszcze nie podjęłam decyzji w tej sprawie. Mam nadzieję, że do niczego takiego nie dojdzie. Opowiadanie Demolition Lovers już się kończy więc na pewno tego bloga nie zawieszę. Prawdopodobnie wszystko będzie wyglądać tak, że nie będę prowadziła później żadnego bloga tylko będę komentować wasze. Poznałam tu wielu przemiłych ludzi, z którymi nie chcę stracić kontaktu i mam nadzieję, że tak się nie stanie :)
Powiedzcie mi tylko szczerze co myślicie o moim pomyśli.
No to tyle :) Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał :)